czwartek, 6 lipca 2017

Agroturystyka Studzienno, letnia podróż do Zagrody Rekreacyjnej w Górach Stołowych

Każdy z nas ma takie miejsca, do których chętnie wraca. Są one związane z miłymi wspomnieniami, specyficzną atmosferą czy też atrakcjami, które szczególnie nam odpowiadają. Dla mojej rodziny takim miejscem jest Zagroda Rekreacyjna w Studziennie, którą odwiedzamy w porze letniej i zimowej. Każdy z tych wyjazdów jest na swój sposób wyjątkowy.


O zimowym wyjeździe możecie poczytać tutaj. Ostatnio natomiast zawitaliśmy do Studzienna w czerwcu. Pogoda wspaniale nam dopisała, więc mogliśmy w pełni cieszyć się tym wszystkim co Zagroda i piękna okolica oferują.


Tuż po dotarciu na miejsce postanowiliśmy trochę się rozruszać i wybraliśmy się na spacer do lasu w poszukiwaniu grzybów. Mam na myśli nie te jadalne, na które pełnia sezonu dopiero nadejdzie, lecz te znacznie większe – skalne grzyby. Znajdują się one w odległości kilkudziesięciu minut spokojnego marszu od ośrodka, więc jest to trasa do pokonania nawet z małymi dziećmi, które w nosidełku i chuście radośnie nam towarzyszą. Przed wkroczeniem do lasu warto zadbać  o odpowiednią ochronę przed kleszczami i komarami, aby miły wyjazd nie przerodził się w mękę.


Po powrocie do Zagrody  rozpakowaliśmy nasz bagaż, którego ze względu na obecność dwóch małych skrzatów mieliśmy ogromną ilość. Na szczęście zajęliśmy lokum rodzinne tzn. dwa pokoje połączone ze sobą, tworzące jakby sypialnię rodziców z łazienką oraz drugi pokój sypialniano-dzienny, który zaadoptowaliśmy jako pokój zabaw. Warunki noclegowe są naprawdę świetne, zwłaszcza biorąc pod uwagę niskie koszty jakie ponosimy  za dobę pobytu. Do dyspozycji gości są dwie kuchnie, jedna znajdująca się tuż obok pokoi na piętrze, stanowiąca miejsce, gdzie możemy przechowywać produkty w lodówce, zagrzać potrawę w mikrofalówce lub zagotować wodę. Druga znacznie większa znajduje się na najniższym poziomie, gdzie śmiało możemy przygotowywać dania na miarę Master Chefa. Tuż obok niej mamy obszerną jadalnię, gdzie mogą biesiadować nawet liczne grupy. Dodatkowym atutem tego pomieszczenia jest kominek, przy którym możemy w cieple i blasku ognia spędzać zimowe wieczory.



Największą atrakcją Zagrody są oczywiście jej czworonożni mieszkańcy, których spotkamy tam od liku. Jako pierwsza gości wita Mela, piękny pies pasterski, która co chwila zachęca do zabawy. Wyliczając dalej mamy osła, kozy, owce oraz bardziej dla nas egzotyczną alpakę. Całe to towarzystwo sprawia, że dzieci są wniebowzięte i chętnie dokarmiają całą tę ferajnę pod czujnym okiem właścicieli. Wielki ukłon w ich stronę, za ogrom pracy jaką codziennie należy wykonać, aby całość tej gromadki i ich domostw utrzymać w świetnym stanie. Wspaniałą okazją dla dzieci na poznanie zwierząt i ich zwyczajów są specjalne warsztaty prowadzone przez właścicieli. Podczas nich można nie tylko karmić, głaskać, ale nawet spróbować własnych sił w dojeniu kozy. Takie zdrowe mleko, bezpośrednio od ‘producenta’ jest naprawdę pyszne! Lusia po wypiciu całego kubeczka szybko podbiegła po dolewkę.






To co szczególnie nas przyciąga do Zagrody to jazda  konna. Nawet kilkuletnie dzieci mogą odbyć przejażdżkę na kucyku – Guciu. Jego spokój i łagodne usposobienie idealnie sprawdzają się w kontakcie z małymi jeźdźcami. Żona już podczas zimowego pobytu miała okazję odbyć jazdę na Pegazie, pięknym białym rumaku. Wspólnie przemierzali zasypane śniegiem leśne ścieżki, co tworzyło niezapomniany klimat. Tym razem i ja miałem okazję jeździć konno, co było dla mnie nowym, niezwykłym doświadczeniem. W dzieciństwie miałem jedynie kontakt z końmi u dziadków, którym pomagały one w gospodarstwie.



Naukę musiałem zatem rozpocząć od podstaw. Najpierw pomogłem w przygotowaniu konia do jazdy m.in. czesałem jego grzywę i grzbiet, a następnie specjalnym narzędziem czyściłem jego kopyta. To z pewnością ułatwia nawiązanie pierwszego kontaktu. Po znalezieniu się w siodle otrzymałem kilka istotnych wskazówek odnośnie prawidłowej postawy, jaką należy przyjąć. Przejęty jazdą co jakiś czas o nich zapominałem, ale Pani Xymena czujnie mi o nich przypominała. Ważne, aby od samego początku nabrać dobrych nawyków, co zwiększa komfort jazdy i poprawia wzajemne rozumienie wysyłanych sygnałów. Po kilkudziesięciu minutach jazdy na wybiegu i nauczeniu się podstawowych komend mogłem spróbować jazdy leśnymi ścieżkami. Oczywiście nie samemu, gdyż na to potrzeba trochę więcej lekcji. Pani Xymena idąc obok konia ciągle przekazywała mi cenne rady. Przejażdżka była naprawdę wspaniała i zdecydowanie w przyszłości znów chciałbym ją odbyć.



Szymonek z racji tego, że jeszcze nie skończył roczku nie mógł razem z siostrą dosiadać kucyka. Jednak i dla niego w ośrodku znalazło się coś, co zapewniło mu wiele godzin śmiechu i radości. Mam na myśli bogato wyposażony plac zabaw, gdzie każde dziecko, wedle swoich upodobań, znajdzie coś dla siebie. Nasz synek szczególnie polubił huśtawkę, gdzie siedząc lub leżąc mógł bujać się w różne strony.




Wieczorem przed odjazdem wspólnie ze szkolną grupą dzieci, które w tym samym czasie były w Zagrodzie cieszyliśmy się blaskiem i ciepłem płynącym z ogniska. Właśnie takie chwile spędzone z rodziną, wśród spokoju i ciszy okolicznych lasów pozwalają na odreagowanie od licznych obowiązków dnia codziennego. Z pewnością niedługo znów tam zawitamy i kto wie, może tym razem będziemy mogli porozmawiać przy ognisku właśnie z Tobą?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz